Czym jest nauczanie hybrydowe?

Nauka hybrydowa to rozwiązanie, które wprowadza się w szkołach zaraz przed i po zakończeniu nauczania zdalnego. Na razie co prawda nie grozi uczniom, ale warto przypomnieć, jak wyglądało i co może za sobą nieść. To nie tylko skrajnie niewygodne rozwiązanie dla uczniów i nauczycieli, ale także maksymalne spowolnienie procesu edukacji, czasem nawet wydłużenie go dwukrotnie ze względu na podział klas.

Połączenie nauczania zdalnego ze stacjonarnym

Nauczanie hybrydowe to połączenie nauki stacjonarnej z uczeniem się przed komputerem. Wiele szkół podeszło do tego zagadnienia w różny sposób. Czasami uczniowie mogli uczestniczyć w lekcjach online razem z resztą klasy znajdującą się w szkole, ale czasami warunki czy budżet placówki nie pozwalał na takie rozwiązanie. Wyraźny chaos było widoczny na początku roku szkolnego 2020/2021, kiedy nie do końca było wiadome, jak w zasadzie taka nauka powinna przebiegać, co zrobić z uczniami przebywającymi na kwarantannie i w jaki sposób prowadzić dwa razy więcej lekcji przy takiej samej ilości personelu.

Dzieci uczą się w systemie zmianowym

Większość z tych problemów wynikała z podziału klas albo szkół na połowę. Najbezpieczniejszym rozwiązaniem było podzielić klasy, żeby mniejsza grupa osób znajdowała się na raz w pomieszczeniu. Problem był jednak taki, że w jego przypadku tylko połowa uczniów mogła się uczyć, jeśli placówka nie miała możliwości prowadzenia zajęć stacjonarnych i online w tym samym czasie. To oznaczało, że część uczniów zdobywa nowe partie wiedzy, a reszta robi zadania uzupełniające albo ma wolny tydzień, a ten sam materiał przyswoi na lekcjach, kiedy przyjdzie na nie ich kolej. Takie rozwiązania brzmią absurdalnie, ale tylko takie były dostępne.

Wiele kłopotów i opóźnień

Opóźnienia to główny kłopot z nauczaniem hybrydowym. Jeśli połowa uczniów nic nie robi przez tydzień, żeby nadrobić to na swojej zmianie, to oznacza w praktyce, że czas nauki rozciąga się dwukrotnie. Jeśli ma to być tylko proces przejściowy, to można powiedzieć, że nauczyciele i uczniowie mogą w tym czasie przerabiać łatwiejsza partie materiału, ale nie ma ich przecież nieskończenie wiele. Niektóre zagadnienia muszą być omówione na lekcjach. Nauczyciel nie będzie pracował więcej, niż się od niego wymaga, bo nikt mu za to nie zapłaci. To oznacza, że dzieci mogą być w takim układzie gorzej przygotowane do egzaminów.